Nr 1 (7), maj 1996r.
PREZBITERIANIN W CERKWI. O MUZYCE JOHNA TAVENERA
Tłum. Grażyna Nazaruk
Brzmi to trochę niezwykle, gdy wybitny brytyjski kompozytor
mówi o swoim zaistnieniu w tradycji chrześcijaństwa prawosławnego, które
rozpoczęło się w 1977 roku, jako o „przybyciu do domu". Nie oznacza to
bynajmniej odrzucenia przez Tavenera jego zachodnich korzeni. W przypadku tego
niezwykle interesującego i wszechstronnego mistyka, który w rankingu
najwybitniejszych współczesnych kompozytorów światowych zajmuje miejsce obok
Henryka Mikołaja Góreckiego i Arvo Paarta, jest to raczej osiągnięcie kolejnego
stopnia rozwoju w dążeniu do doskonałości i duchowej samorealizacji.
John Tavener urodził się w szkockiej, prezbiteriańskiej
rodzinie muzyków. Studiował w Królewskiej Akademii Muzycznej w Londynie pod
kierunkiem Lennoxa Berkeleya. Dosyć wcześnie zafascynowało go Canticum Sacrum
Igora Strawińskiego, w którym widział idealny synkretyzm różnych tradycji:
wschodnich i zachodnich, dawnych i współczesnych, świeckich i religijnych. Jego
zainteresowanie muzyką prawosławną wpisuje się w wieloletnią tradycję
popularyzatorskich zabiegów anglosaskich bizantynistów, takich jak: prof.
Tillyard, A. Henderson, prof. Alfred Swan i ks. Chad Yarah, którzy zrobili wiele
dla upowszechnienia na Zachodzie muzyki cerkiewnej Bałakiriewa, Kastalskiego,
Rachmaninowa, Areńskiego, Ni-kolskiego, Krasnostowskiego i innych.
Fascynacja Strawińskim, Messiaenem, kwiecistym
postimpresjonizmem lat 60., a także wczesne powiązania z grupą The Beatles
sprawiły, że pierwsze kompozycje liturgiczne Tavenera, mimo że oparte na
tradycji brytyjskiej pieśni religijnej, wyzwoliły się z kanonów muzyki
ewangelickiej . Jako protestancki organista skomponował w 1960 r. łacińskie
Credo (Wyznanie wiary), także Celtic Requiem, w którym brzmią
na przemian motywy piosenek, śpiewanych w zabawach i grach dziecięcych, hymnu
Lead kindly light kardynała Newmana oraz dudy irlandzkie. Zainteresowania
rytualnością i mistycyzmem skierowały go ku muzyce katolickiej i zaowocowały
łacińskim Reguiem for Fr. Malachy (1973) oraz kantatą Ultimos ritos
(1972) opartą na hiszpańskiej poezji o św. Janie od Krzyża.
Później rozpoczął się okres fascynacji muzyką cerkiewną. Jego
wysoką postać o charakterystycznych cechach można było coraz częściej spotkać
wśród ikon i w towarzystwie uwielbiającego muzykę metropolity Antoniego Blooma
oraz duchowej przewodniczki kompozytora i librecistki zarazem, matki Tekli.
Ukoronowaniem kolejnej duchowej podróży Tavenera jest prawosławna Liturgia
według Jana Złotoustego (1978). Efektem studiów nad spuścizną duchową oraz
tradycjami bizantyjskimi była, jak nigdy przedtem, różnorodna i bogata twórczość
muzyczna.
Mimo zafascynowania podniosłym pięknem rosyjskiego i
greckiego śpiewu, Tavener pozostaje wierny anglo-celtyckim korzeniom. I chociaż
Liturgia według Jana Złotoustego jest dzisiaj powszechnie śpiewana w
języku angielskim i wielu innych - rumuńskim, francuskim, ukraińskim, fińskim i
białoruskim, angielskie prawosławie poszukuje ciągle, jak pisał metropolita
Antoni, „swoistego języka wyrazu, zarówno dla tekstów, jak i linii melodycznej".
Wiele utworów Tavenera jest zamawianych i wykonywanych w ewangelickich i
katolickich kościołach. W związku z tym kompozytor pisze liczne antyfony na chór
z orkiestrą lub inne tradycyjne instrumenty, np. organy, dzwony. Wprowadza
hebrajski, celtycki, łacinę, francuski, hiszpański i rosyjski - nierzadko
śpiewane równolegle - jako równoprawne języki liturgiczne. W jego późniejszych,
ściślej związanych z tradycją cerkiewną kompozycjach, Kanonie św. Andrzeja z
Krety z 1981 r., Modlitwie Pańskiej z 1982 i 1983 r., Całonocnym
Czuwaniu z 1984 r., Hymnie do Bogarodzicy z 1985 r., Panichidzie
z 1986 r., Mnogoje leta z 1987 r., a szczególnie w jego wczesnej
Liturgii - wyraźne są angielskie tradycje chóralne. Dla kontrastu, w swoim
Ikon of St. Cuthbert of Lindisfarne (1986) przyobleka starożytnego
świętego angielskiego w nietypowe mu bizantyjskie szaty, przybliżając
słuchaczowi zachodniemu realia chrześcijaństwa wschodniego. W tym sensie
Tavenera można uważać za pierwszego prawdziwego kompozytora anglo-prawosławnego.
Poszukując harmonii między zainteresowaniami Wschodem a własnym dziedzictwem,
twórca odszedł zarówno od rosyjskiego sentymentalizmu, jak i zachodnich trendów
"intelektualizmu i zawiłości" w kierunku bardziej uproszczonej, emocjonalnej
sztuki. Efekty tego są widoczne zwłaszcza w jego utworach orkiestrowych -
„powoli poruszających się obrazach ikonicznych", takich jak niezwykle popularna
symfonia The Protecting Veil (Pokrow), w którym wiolonczela jest
transfiguracją głosu Bogarodzicy. Co z tego rodzaju orkiestrowej instrumentacji
zostanie zaadaptowane przez rosyjską tradycję, niechętną nowościom, pokaże czas.
Tavener nigdy nie pretendował do miana znawcy bizantyjskiego
śpiewu czy też tradycji śpiewu „znamiennego", chociaż odwołuje się to tego
rodzaju muzyki lub adaptuje ją, zwykle w połączeniu z tekstami starosłowiańskimi
lub greckimi.
W swoim najbardziej przystępnym utworze dla chórów
parafialnych – The Liturgy (1978)- tworzy rodzaj „prostego śpiewu"
opartego na kanonie składającym się z pięciu lub siedmiu nut. Następnie rozwija
go w rodzaj mistycznego czworokąta poprzez nawroty i inwersję (por. Cherubikon),
tworząc w ten sposób rodzaj śpiewu, przesiąkniętego mistycyzmem Skarynowskim,
który można by nazwać „brytyjskim śpiewem bizantyjskim". Tutaj hellenistyczny
śpiew melizmatyczny i mikrointerwały łączą się zarówno z kolejnymi blokami
akordów paralelnych tercji, kwart, kwint i oktaw, jak i rodzajem basu isondrone
(the Eternity Hum - Wieczny szum), aby wykreować wysoce stylizowany, ale
powściągliwy liryzm - prawosławny etos przedstawiony chrześcijaństwu zachodniemu
- i swoiście odbudować w ten sposób utraconą) jedność między tradycjami
Konstantynopola i Rzymu.
Duże znaczenie dla osiągnięcia efektów akustycznych w ego
muzyce ma nie tylko pluralizm językowy, sposób prowadzenia linii melodycznej,
harmonia i instrumentalizacja, ale także sposób usytuowania chóru lub jego
poszczególnych sekcji, dzięki którym zostaje osiągnięty efekt wielowymiarowości.
W jego anglojęzycznej Liturgii głosy męskie i żeńskie, zgodnie z tradycją
bizantyjską, śpiewają antyfonalnie po lewej i prawej stronie ikonostasu, łącząc
się w hymnach, jak Małe Wejście i Wyznanie wiary. Od czasu do
czasu duchowny lub celebranci intonują śpiew w ołtarzu, a wierni, odmawiając
Modlitwę Pańską w swoim własnym języku, w nawie tworzą kolejny wymiar.
Słownictwo jego pełnych ekspresji wskazówek dla śpiewaków, nie zawsze dających
się łatwo zinterpretować, odzwierciedla siłę emocjonalnych wymagań kompozytora:
„przeraźliwy, okropny", „z bizantyjską powagą", „z nieziemskim spokojem", „z
gorączkowym podnieceniem - jak oślepiające światło". Cały proces twórczy kończy
muzyka. Jej inspirujące tchnienie jest odczuwane na Wschodzie i Zachodzie.
Dominujący w jego utworach, świeckich i religijnych, motyw
śmierci jest spowodowany długotrwałą chorobą. Centrum kosmologii Tavenera jest
"umieranie dla siebie". Musimy ukrzyżować siebie, zanim zaczniemy żyć. Raj i
piekło są w nas, w Wiecznym Teraz, a śmierć jest jedynie niezbędnym warunkiem do
Zmartwychwstania. Motyw ten przewija się nieustannie w jego późniejszych
utworach chóralnych: Hymn for Dormiti on, The Toll Houses, The Apocalypse,
Sviaty Boże (1995), a głównie w jego ostatniej kompozycji Feastof Feast
(1996), wykonanej po raz pierwszy w Libanie przez Państwowy Akademicki Chór
Jurłowa z St. Petersburga. Życie jest tajemnicą przybliżającą człowieka do
Stwórcy w zamian za Raj i Drzewo Poznania Dobra i Zła, gdzie pierwsze
nieposłuszeństwo Ewy jest odkupione słowami Bogarodzicy.
Wydaje się mało prawdopodobne, aby twórczy umysł tego
duchowego pielgrzyma zaprzestał poszukiwań nowych form wyrazu. Zainteresowania
Tavenera sięgają do muzyki azjatyckiej i judeo-chrześcijańskiej tradycji Sufisu:
w Agrafonie (1955) opowiada islamską legendę o Mesjaszu Jezusie i
cuchnącym zdechłym psie („Perły nie posiadają bieli jego zębów"). Wiele z tych
utworów jest formą koncertów antyfonowych i kompozycji orkiestrowych, nie
przeznaczonych dla celów liturgicznych. Niemniej jednak dają one anglojęzycznej
publiczności przedsmak prawosławnego nabożeństwa, a także zapoznają z niektórymi
rosyjskimi i greckimi utworami literackimi (Pieśni Achmatowej, Lament Fedry).
Fenomen Tavenera może odbić się na powoli zmieniającej się tradycji
prawosławnej, a siła jego przekazu o Jedności może dotrzeć do Jerozolimy ponad
Konstantynopolem i Rzymem, a być może i do innego miejsca w wyniku jego kolejnej
duchowej pielgrzymki na południe.
Johna Tavenera zaproszono do udziału w hajnowskim festiwalu w
charakterze jurora. Nawał obowiązków nie pozwolił mu na przyjęcie propozycji.
Nadesłał za to nuty swoich utworów, proponując chórom ich wykonanie.
Guy Picarda (Anglia)
wstecz
|