Nr 1 (5), maj 1995r.

OD JAZZU DO MUZYKI CERKIEWNEJ - ROZMOWA Z VESSELINEM NIKOLOVEM, DYREKTOREM BUŁGARSKIEGO INSTYTUTU KULTURY W WARSZAWIE

Dziś jest Pan w Polsce znany jako popularyzator muzyki cerkiewnej. Ale kiedy pierwszy raz, w 1957 r., odwiedził Pan Polskę, wystąpił w roli solisty jazzowego. Potem, rok po roku, koncertował Pan w Polsce jako jeden z najbardziej znanych bułgarskich jazzmanów. Uczestniczył Pan również w wielu festiwalach jazzowych w Polsce.

Jazzem zajmuję się od początku lat 50. Bez wątpienia polscy muzycy jazzowi, z którymi miałem możliwość grania i obcowania, mieli na mnie zasadniczy wpływ. Jednym z najlepszych moich przyjaciół został Krzysztof Komeda - wspaniały muzyk i człowiek. Uczestniczyłem kilkakrotnie w Jazz Jamboree i dwa razy byłem członkiem jury na festiwalu wokalistyki jazzowej w Lublinie. Z moją grupą jazzową "The Whites, Greens and Reds" byłem na wielu festiwalach w różnych krajach świata, m.in. Na Newport Jazz Festival w USA, Jazz-Jatra w Bombaju.

W jaki sposób przeszedł Pan od jazzu do muzyki cerkiewnej?

Zawsze interesowała mnie kultura starobułgarska, szczególnie pierwotne formy naszej muzyki cerkiewnej. Studiowałem te zagadnienia u jednego z najwybitniejszych specjalistów w tej dziedzinie w Bułgarii, kompozytora i teoretyka Petra Dineva. Przejście od jazzu do utworów kościelnych nastąpiło w sposób łagodny. Najważniejsze jest to, że zdołałem uporządkować w mojej świadomości różne wartości, które odkryły mi wiele możliwości. Nie wykluczam tu i niektórych obiektywnych uwarunkowań o charakterze społeczno-politycznym. Pierwszy moment zmiany mojej świadomości jest związany z napisaniem muzyki do naszego filmu "Borys I" - epopei o przyjęciu chrztu przez Bułgarów w IX wieku. Jednocześnie podejmuję eksperymenty jazzowe, wykorzystując starobułgarskie i cerkiewne elementy i różne formy folkloru.

Przed upadkiem totalitarnego reżimu w Bułgarii jedynym chórem, który wykonywał muzykę cerkiewną i mógł wyjeżdżać na Zachód, był "Ioan Kukuzel". Pan stworzył inny chór, wykonujący tę samą muzykę - "Philoppopolis".

"Philoppopolis" założyłem tuż przed upadkiem reżimu Żiwkowa, w 1987 roku. Chciałem popularyzować starą bułgarską muzykę cerkiewną w szerszym zakresie w tych ramach estetycznych, które poznałem u Petra Dineva. Chodziło mi o przedłużenie najlepszych tradycji, "Ioan Kukuzel", najpierw pod kierownictwem Tani Christovej, później Dymitra Dymitrova, był w owych czasach zjawiskiem unikalnym. Wówczas "popska" muzyka była zamykana w cerkiewnych murach, istniał zakaz jej publicznego wykonywania. Na jakiej bazie istniał ten zespół, nie jestem w stanie odpowiedzieć, lecz on czasami wyjeżdżał z koncertami za granicę i nie miał konkurentów.

Jakie są różnice między zespołami "Ioan Kukuzel" i "Philoppopolis"?

"Philoppopolis" śpiewa bardzo cicho, jak każdy kto zwraca się z modlitwą do Boga. Ten, który słyszał nagrania obu zespołów uchwyci różnicę. Dynamika wykonania utworów również jest inna.

Polskie chóry wykonujące muzykę cerkiewną wyjeżdżały na Zachód jeszcze w latach 80. Odnosiły tam sukcesy. Takie wyjazdy nie były możliwe dla chórów z innych krajów byłego obozu socjalistycznego. Czy teraz specyficzna starobułgarska muzyka cerkiewna jest tak samo dobrze przyjmowana przez publiczność zachodnią jak utwory rosyjskich kompozytorów z XIX wieku?

Największym zaskoczeniem jest dla mnie to, że zachodnia publiczność, a nawet i polska, wiąże prawosławną muzykę cerkiewną prawie wyłącznie z rosyjską. Być może jest to normalne, ponieważ muzyka ta posiada własne wartości i z różnych przyczyn stała się popularna. Jednak jej praźródłem jest Bułgaria, a w średniowieczu była ona wielkim i wpływowym państwem.

Po II wojnie światowej nie mieliśmy możliwości, by popularyzować naszą muzykę. Dopiero teraz, kiedy nasze chóry podróżują po Europie, publiczność odkrywa wyjątkowe wartości wykonywanej przez nie muzyki cerkiewnej i wielki talent ich twórców. Jestem przekonany, że czarujące brzmienie diatonicznych stichir, irmosów i papadyczne melodie południowych Słowian z dnia na dzień będą przyciągały wciąż nowych zwolenników na całym świecie.

W Bułgarii jest teraz wiele chórów wykonujących muzykę cerkiewną. Czy według Pana jest możliwość zorganizowania tam podobnego, jak w Hajnówce, festiwalu?

Jest to możliwe tylko w normalnym państwie, gdzie religia jest silna i posiada swe należne miejsce w życiu narodu. W przeciwnym razie każde wydarzenie tego typu będzie sporadyczne.

Dziękuję za rozmowę.

Galia Simeonova-Konach

 

wstecz
 

Copyright © Międzynarodowy Festiwal Muzyki Cerkiewnej — Hajnówka 2004