Nr 2 (4), maj 1994r.
LUDZIE I FESTIWAL
Ks. dziekan Antoni Dziewiatowski:
- Pamiętam pierwsze hajnowskie spotkania z muzyką cerkiewną w
starej świątyni. Były one na miarę tamtej cerkwi. Od tego czasu zbudowaliśmy
sobór, którego architektura i wystrój są podziwiane przez ludzi z całego świata.
W tej świątyni odbywa się Festiwal o światowej renomie. Hajnówka, niegdyś mała
osada, teraz miasto z Festiwalem na skalę światową. Czego więcej chcieć?
Jan Leszczuk, pracownik Muzeum Białoruskiego w Hajnówce:
- Już trzeci rok jestem przy Festiwalu. W 1992 roku
opiekowałem się chórem z Kijewo-Pieczerskiej Ławry. Większość członków chóru to
mnisi. Wielkie wrażenie zrobił na mnie ich spokój i siła duchowa. Festiwal to
dla mnie i wielu ludzi w Hajnówce wielkie święto.
Mikołaj Bajko, inżynier:
- Przy Festiwalu byłem od początku. Pierwszy miał się odbyć w
styczniu 1982 roku. Ale stan wojenny przeszkodził temu. Dopiero w maju udało się
go zorganizować. Było skromnie, chaotycznie, w drewnianej cerkiewce. Z każdym
rokiem - dzięki uporowi garstki entuzjastów - Festiwal rozrastał się. Każdego
roku opiekuję się jakimś chórem. Teraz mam grupę z Bułgarii.
Sergiusz Charkiewicz, emerytowany nauczyciel:
- Szósty rok pomagam przy Festiwalu. Teraz jadę do Terespola
po chór z Sankt Petersburga. Mam szczęśliwą rękę. "Moje" poprzednie trzy chóry
zdobyły pierwsze miejsca. Liczę na to, że tegoroczny zajmie odpowiednio wysoką
lokatę.
Ks. Grzegorz Sosna z Ryboł:
- Do Hajnówki przyjeżdżam każdego roku. Jestem zbudowany
występami naszej młodzieży. Młodzi dyrygenci, młodzi chórzyści - to mnie cieszy
najbardziej. Smuci mnie, jako bibliografa, wciąż małe zainteresowanie Festiwalem
prasy ogólnopolskiej.
Michał Bołtryk
wstecz
|