logo

Nr 1 (36), 24 maja 2011 r.

Józef Kozłowski 1757-1831

zdjecie

Urodził się w Warszawie. „Karierę” muzyczną rozpoczął w kościele św. Jana, gdzie był organistą i jednocześnie wykonawcą pieśni. Potem spróbował swoich sił jako nauczyciel muzyki — dawał lekcje małemu Michałowi Ogińskiemu. Romantyzm wypraw wojennych, tak pociągający dla młodych ludzi tamtych czasów, najwidoczniej odegrał też swoją rolę w życiu Józefa Kozłowskiego. Przyjechał on do Rosji i na dziesięć lat włożył mundur wojskowy. Brał udział w drugiej wojnie tureckiej, między innymi w oblężeniu Oczakowa. Podczas działań wojennych Józef Kozłowski swoją odwagą zwrócił na siebie uwagę księcia Potiomkina, który wziął go do swojej świty. I tak Kozłowski znalazł się ostatecznie w Petersburgu. Wspaniałe święto zorganizowane przez Potiomkina 28 kwietnia 1791 roku w Pałacu Taurydzkim z okazji zdobycia twierdzy Izmail przyniosło Józefowi Kozłowskiemu sławę. Jego nazwisko będzie od tej chwili na ustach wszystkich. Specjalnie z okazji tych uroczystości napisany został polonez do wiersza Dierżawina „Rozległ się grom zwycięstwa”.

Popularność tego utworu była olbrzymia. Powiedzieć, że polonez grano często i wszędzie na różnego rodzaju imprezach o charakterze mniej czy bardziej rozrywkowym to za mało. Przez dziesięciolecia, aż do 1833 roku na mocy rozkazu imperatorowej Katarzyny II pozostawał on hymnem Rosji. W poemacie „Dubrowski” Puszkin przytacza znaną melodię jako atrybut czasów — każe ją pogwizdywać ziemianinowi Trojekurowowi „w gniewie”. Również Lew Tołstoj w „Wojnie i pokoju” wspomina polonez Kozłowskiego. Zaś po upływie stu lat od powstania tego „szlagieru wieku” uwiecznia go Czajkowski poprzez cytat w scenie balu w operze „Dama pikowa”.

Józef Kozłowski napisał ponad 70 polonezów na chór z orkiestrą. Do tego kilkanaście ślicznych kontredansów, które wyparły na balach sztywnego menueta. Poza tym dwa monumentalne utwory religijne do łacińskich tekstów — „Requiem” i „Te Deum”, muzykę dla teatru i ogromną liczbę pieśni, w których był wyjątkowo pomysłowy, stając się faktycznie ojcem tak popularnego później w rosyjskim życiu gatunku, jak romans.

Jako kompozytor teatralny Kozłowski zaledwie otarł się o operę i wodewil, ale wyraził się w pełni w muzyce do tragedii. W roku 1799, już jako wielka sława, Kozłowski podjął służbę w Dyrekcji Teatrów Dworskich na stanowisku inspektora muzycznego. Stanowisko oczywiście narzuciło swoje zobowiązania — pisał tam bardzo dużo. Współpraca z dramaturgami tej klasy, co Kniażnin, Katenin, Ozierow wyznaczyła nie tylko przyszłą przynależność kompozytora do najbardziej postępowych ludzi epoki, ale pozwoloła mu na tworzenie prawdziwych arcydzieł. Należy do nich na przykład uwertura do tragedii Władysława Ozierowa „Fingał”. Muzykolodzy stawiają ją na równi z — ni mniej ni więcej — tylko „Leonorą” Beethovena. Ciekawe zresztą, że obie powstały w 1805 roku i były pisane praktycznie jednocześnie. Przy nader ograniczonych możliwościach ówczesnych środków masowego przekazu trudno powziąć podejrzenie, że Kozłowski znał uwerturę Beethovena. Tak, że rzucające się w oczy, a dokładnie w uszy podobieństwo materiału tematycznego w żaden sposób nie może być w tym przypadku związane z plagiatem. Chyba już raczej należy uznać, że pomysły, w tym muzyczne, rzeczywiście krążą w powietrzu.

Taki był Józef Kozłowski. Współczesny Beethovena. Twórca polonezów i klasycznych uwertur. Człowiek, który powąchał prochu i poznał życie w pałacowym luksusie. Polak, który obok wielu swoich rodaków wysoko cenił sztukę rosyjską, wiele dla niej zrobił i pozostawił wyrazisty ślad w historii rosyjsko-polskich związków kulturalnych.

http://polish.ruvr.ru/2008/08/23/508544.html

 

wstecz


Copyright © Międzynarodowy Festiwal Muzyki Cerkiewnej — Hajnówka 2011