Nr 1 (35), 19 maja 2010 r.
„Liturgia Kijowska” Romualda Twardowskiego
(...) „Liturgia Kijowska”, która została napisana specjalnie dla Chóru Kameralnego „Kijów” i z powodzeniem przez niego wykonana, jest w niektórych opiniach zjawiskiem niepowtarzalnym. W historii muzyki znane są przykłady fascynacji europejskich kompozytorów muzyką sakralną prawosławnego Wschodu — jak wiadomo tradycyjnie wykonywaną bez akompaniamentu. Przykładów tworzenia muzyki w tym stylu przez zachodnich kompozytorów nie jest jednak zbyt wiele. Powodów tego jest na pewno dużo, a jeden z nich bezsprzecznie stanowią małe możliwości pełnego wejścia — tego, czy innego autora — w duchowy kontekst liturgii prawosławnej z całą jej mistyką oraz głęboką i tajemną treścią, jaka kryje się za słowem. W liturgii, która obejmuje czystą kontemplację i sławienie Boga, autorska pozycja uwyraźnia się w indywidualizacji rysu natchnienia.
Zrozumiała tendencja do wzniesienia się ponad codzienność profana i przeżycia wysokiej sakralnej realności, przyczyniają się do tego, że duchowy twór znajduje się poza granicami cerkwi. Dawne problemy — trzymać się tradycji i kanonu (czasami dość trudnego: bycia prostym i zrozumiałym dla szerokich warstw) — czy też skłaniać się ku odnowieniu języka muzycznego (w całym bogactwie jego melodii, harmonii, polifonii, formy) — z powodzeniem przezwycięża grono współczesnych ukraińskich kompozytorów, którzy przekraczając tradycję i kanony tworzą wyraziste i nasycone treścią utwory muzyki liturgicznej. Najwyraźniej Romuald Twardowski miał możliwość zapoznania się z ukraińskimi kompozytorami i ich twórczością. Poza tym w swojej kompozycji inspirowanej Kijowem (miastem i chórem) autor daje przykłady swoistego — o wysokim poziomie profesjonalizmu podejścia do liturgii — Służby Bożej, która pozostaje nie tylko kijowsko-prawosławną, wschodnią, lecz ze swoim głębokim sensem i treścią — ogólnoludzką ikoną (lub raczej freskiem), która brzmi.
Słuchając jej, w świadomości mimowolnie pojawiają się słowa Błogosławionego Augustyna o łzach, które przelewa się przy dźwiękach cerkiewnego śpiewu, czując, że mowa słów wydaje się niedostateczna. W tym kontekście „Liturgia Kijowska” Romualda Twardowskiego ma niebagatelne znaczenie. A jeśli przypomnieć fakty zwracania się niektórych ukraińskich kompozytorów w kierunku odwrotnym — do łacińskich tekstów liturgii zachodniej — tradycji rzymskokatolickiej (przy akompaniamencie organów, itp.) — to w tym przypadku jesteśmy świadkami europejskiego podejścia współczesnych kompozytorów w poszukiwaniu wzajemnego zrozumienia w duchowości. „Liturgia Kijowska” Romualda Twardowskiego to nasycony estetyką głos w dialogu kultur na pograniczu Zachodu i Wschodu.
Łesia Diczko