Nr 1 (34), 20 maja 2009 r.

Ku spełnianiu marzeń...

zdjecie

Publiczność w cerkwi pw Św. Mikołaja w Hajnówce podczas pierwszego Festiwalu „Dni Muzyki Cerkiewnej — Hajnówka 1982"

Zamieszkałam w Polsce 16 lat temu. Zawsze, gdy wracałam do swojego kraju, zbierali się znajomi, by wypytywać mnie co i jak za tą miedzą, jak żyje się ludziom w innym państwie. Interesowało ich wszystko, a zwłaszcza sprawy wiary i religii. Ta ciekawość była całkowicie zrozumiała i uzasadniona — w Związku Radzieckim, w którym wypadło nam dorastać, wszystko co dotyczyło religii było zakazane. Tymczasem w Polsce nigdy nie nastąpiło zerwanie więzi pokoleń, praktyki religijne jako takie nie były zakazane, a świątyń nie przekształcano w składy nawozów lub stajnie.

Pamiętam, gdy po raz pierwszy po długiej przerwie odwiedziłam swoje rodzinne miasteczko, wszyscy byli ciekawi, a gdzie to ja obecnie mieszkam. W Hajnówce. Znajomi — wiemy, wiemy, tam festiwal się odbywa, już od wielu lat. Ze wstydem musiałam przyznać, że nie wiem o czym mowa. Chociaż, czy można mówić o wstydzie? Pewnie nie, bo cała sytuacja była dla mnie nowa — młoda żona, niedoświadczona matka, na dodatek obce państwo, nieznany język, inne zwyczaje, brak znajomych i przyjaciół. Nie było czasu na życie kulturalne. Za punkt honoru postawiłam sobie jednak wyjaśnienie, o jaki festiwal chodzi, co to o nim wszędzie rozpowiadają, tylko ja jedna nie mam zielonego pojęcia.

Była wiosna, maj 1994 roku, XIII Festiwal, jeśli się nie mylę. Na przesłuchania konkursowe poszłam celowo, by posłuchać nieznanego dotychczas — zakazanego u nas przez długie lata — śpiewu cerkiewnego. Poczułam się dziwnie — nietypowe, niezwykłe doznania, ciekawość i zachwyt. Chodziłam na wszystkie koncerty, słuchałam, wchłaniałam całą duszą, kumulowałam doznania, by móc podzielić się tym, co usłyszałam z przyjaciółmi w moim rodzinnym kraju.

Później, gdy ktoś wspominał o festiwalu—umiałam mu już odpowiedzieć, opowiadałam o swoich przeżyciach i wrażeniach. Teraz, po latach, wiem już bardzo dużo. Chętnie się dzielę tą wiedzą i swymi doznaniami.

Pewnego roku koleżanka mamy powiedziała, iż marzeniem jej życia jest chociaż raz odwiedzić Festiwal Muzyki Cerkiewnej, posłuchać — jak się wyraziła — „anielskich śpiewów", ale ze smutkiem dodała, że w jej przypadku to jest marzenie nie do spełnienia: brak pieniędzy na wizę i podróż, a i hotele w Polsce są ponad kieszeń emerytowanych nauczycieli. Uśmiechnęłam się, bowiem nie widziałam żadnego problemu, by zaprosić ją do siebie do Hajnówki. Tak spełniło się pierwsze marzenie. Potem jeszcze kolejne — innych już osób, którzy również marzyli o zobaczeniu Festiwalu. Każdego roku w okresie Festiwalu goszczę w swoim domu — dziś także — kilka osób, wielbicieli śpiewu sakralnego z zagranicy i czasem z Polski. Przysłuchuję się i notuję ich opinie i uwagi, bo jestem ciekawa tych spostrzeżeń.

— Myślałam, że nigdy tego nie usłyszę, że umrę i nie doczekam się. Doczekałam się! Byłam za życia w niebie. Tu śpiewają aniołowie. To był najlepszy prezent urodzinowy, jaki w życiu dostałam. (Walentyna Deneko, Wysokie, Białoruś, 1996.)

zdjecie Siedziba Fundacji „Muzyka Cerkiewna" w Hajnówce, 2009 r.

— Jak wiele nam zabrano przez lata „dążenia do komunizmu". Pamiętam, babcia opowiadała o śpiewie aniołów. Tutaj go usłyszałam. Niski ukłon w stronę organizato rów. To jest niesamowite. (Nona Łukasiewicz, Brześć, Białoruś, 1997.)

— Niesamowite. Pomysłodawca tego festiwalu jest wielkim człowiekiem. Takie doznania, to wielkie przeżycie. Trafiłam tu przypadkowo, ale już wiem, że będę wracać. (Tatiana Szwiecowa, Tallinn, Estonia, 2002.)

— Wspaniale, że Festiwal nie ogranicza się tylko do Podlasia. Z Warszawy, Krakowa, a tym bardziej z Gdańska nie zawsze łatwo dojechać. Dobrze, że Festiwal daje możliwość uczestniczenia w imprezie także mieszkańcom oddalonych miast. Dziękuję organizatorom, iż pomyśleli i o nas — zorganizowali koncerty także w innych miejscach. (Alina Malinowska, Gdańsk, Polska, 2004.)

— Festiwal przeniósł się do Białegostoku. Nie rozumiem hajnowian. Taka impreza — cały świat dowiedział się o tym miasteczku, a oni lekką ręką oddali to nam. Dziękuję im za to, ale nie rozumiem. Takie przedsięwzięcia trzeba pielęgnować i wspomagać wszystkimi siłami, by jak najdłużej istniały. Hajnówka straciła — Białystok zyskał. (Leszek Wandzel, Białystok, Polska, 2006.)

— Marzyliśmy by przyjechać na ten Festiwal. Wreszcie się udało. Jesteśmy szczęśliwi. To wielki zaszczyt być tu. W historii naszego chóru to znaczące wydarzenie. Poziom Festiwalu jest tak wysoki, iż tylko wybitni mogą tu trafić. Dołączyliśmy do tego grona. Jesteśmy szczęśliwi. (Wiktoria Siergiejewa, Krzywy Róg, Ukraina, 2007.)

— Bardzo dobry pomysł z tymi koncertami towarzyszącymi. Podoba mi się ta dodatkowa impreza „Na nutę narodową". Tyle osób tu przyjeżdża, z tak różnych krajów. Tyle kultur prezentują, że nie ruszając się z Białegostoku zwiedzamy praktycznie cały świat. Dzięki organizatorom za wspaniałe przeżycia. (Andrzej Kowalczuk, Białystok, Polska, 2007.)

—Jaki ogrom pracy trzeba włożyć, by wszystko to zorganizować. Wszystko działa, jak w szwajcarskim zegarku. Koncerty wyśmienite. Nie ma żadnych potknięć, żadnych przypadkowych przerw, wpadek organizacyjnych. Wiem co mówię, bo sama organizowałam imprezy mniejsze, więc składam ukłon tutejszym organizatorom. (Żaneta Jełfimowa, Mohylew, Białoruś, 2008.)

— Z tym Festiwalem jestem od początku. Byłam na wszystkich koncertach. Gdy Festiwal przeniósł się do Białegostoku — poszłam za nim. Jestem nadal na wszystkich koncertach. To się nie zmieni. Znam wielu hajnowian, którzy dojeżdżają tak jak ja. Jest nas dużo. (Maria Bołtromiuk, Hajnówka, Polska, 2009.)

Podobnych wypowiedzi, zebranych od zapytywanych przeze mnie osób jest mnóstwo. To nie może być tylko zwyczajowa uprzejmość, nie ma narzekań, jest tylko zachwyt i podziękowania.

Z roku na rok, coraz lepiej poznając Festiwal i głębiej wchodząc w jego tajniki, wiem już na pewno — nigdy nie będę wstydziła się, iż nie wiem o co chodzi, zawsze będę umiała opowiedzieć o tym pięknym wydarzeniu. I oby jaknajdłużej ono trwało, bo dorasta nowe pokolenie moich znajomych, które już zapewne wiele usłyszało o Festiwalu i zechce zobaczyć go na własne oczy. Postaram się im w tym pomóc, bo Festiwal jest tego wart.

Natalia Gierasimiuk — Hajnówka

 

wstecz


Copyright © Międzynarodowy Festiwal Muzyki Cerkiewnej — Hajnówka 2004