Nr 1 (32), 6 maja 2007 r. |
Najważniejsze jest to, że biegniemy razem - z o. Aleksandrem Kiedrowem, dyrygentem Zespołu Kiedrowa z Paryża, rozmawia Joanna Chaniło Jak wspominacie Wasz występ podczas XXV MFMC? Bardzo pozytywnie. Przede wszystkim byio dla nas wielkim zaszczytem móc sławić Boga właśnie podczas Festiwalu, wspólnie z wszystkimi chórami, które zaprezentowały naprawdę wysoki poziom. Dużą radość dało też przebywanie na ziemi, gdzie wyraźnie czuć ducha prawosławia. Podczas Festiwalu wystąpiliście już drugi raz. W jakich kategoriach postrzegacie konkurs? Hajnowski Festiwal nie należy do typowych konkursów - nie czuć tu ducha konkurencji i rywalizacji, zdecydowanie natomiast czuć atmosferę duchową. Tutaj właśnie jasnym staje się, że - jak powiedział niegdyś Apostoł Paweł - „wszyscy biegniemy jak na stadionie, starając się dogonić innych i zdobyć pierwsze miejsce, ale najważniejsze jest to, że biegniemy razem" i w tym samym celu - aby dawać świadectwo wiary. Co Ojciec myśli o chórach nieprawosławnych, wykonujących muzykę cerkiewną? To trudne pytanie... Pieśni prawosławne wyrażają naszą wiarę. Gdy wykonują je ludzie innych wyznań, to trochę tak, jakby przejmowali część tradycji, ale bez tego, co najgłębsze, bez samej wiary. Ważne jest, aby takie wykonania nie wyrażały tylko piękna, estetyki utworów, gdyż w ten sposób zostaną spłycone. Tego być nie powinno. Ale bardzo ważne jest, że wspólne sławienie Boga otwiera ludzi na siebie, oczyszcza ich dusze i sprawia, że stają się lepszymi. Zawsze też cieszę się, gdy ludzie poszukują. W Polsce tego nie czuć, ale we Francji wyraźnie widać, że ludzie coś stracili. Wiara, tradycja zostały odrzucone i nie jest to już nawet ateizm, lecz czysty materializm, skupienie na komforcie. Straszna pustka, właściwie pustynia. Odpowiedzią na taki stan ducha może być Prawosławie. I szczególnie zależy nam, aby naszą wiarą interesowali się właśnie ludzie żyjący w materialnym świecie i zagubieni. A droga do odnowienia ducha może wieść przez muzykę. Jak przedstawia się sytuacja prawosławia we Francji? Najważniejszym jego źródłem jest emigracja, której od początku XX wieku przeszły cztery fale. Pierwsza - po rewolucji, i w ten sposób znalazła się w niej moja rodzina. Kolejne - po drugiej wojnie światowej i z czasu stalinizmu, natomiast ostatnia to emigracja ekonomiczna. Najistotniejszym kierunkiem wędrówek był Paryż, który swego czasu był nawet stolicą emigracji. Funkcjonowały w nim gimnazjum i konserwatorium, wydawano codzienne gazety, rodziło się mnóstwo tego typu zjawisk i inicjatyw. W tej chwili we Francji zamieszkuje już trzecie i czwarte pokolenie okresu porewolucyjnego. Parafie podlegają najczęściej patriarchatowi Konstantynopola - jak nasza, ale są i takie, które obejmuje jurysdykcja Rosji, albo jeszcze inne. Swego czasu stosunki między nimi wszystkimi nie były dobre i funkcjonowały niczym obozy polityczne, ale to, na szczęście, minęło i w tej chwili stosunki są bardzo przyjazne. W jakim języku odprawiacie Liturgię? W Paryżu, jak większość parafii, służymy po rosyjsku, natomiast na prowincji - po francusku. Wnuki i prawnuki pierwszej emigracji, które zamieszkują wsie, nie znają już języka ojców. Są miejsca, w których jest inaczej, ale te zdarzają się rzadko. Jednak Liturgia w ten sposób wiele traci ... Oczywiście, tradycje francuskie są zgoła inne. Tymczasem język zawsze niesie ze sobą ducha kultury, z której się wywodzi. Jest to w ogóle problem, z którym stykamy się na Zachodzie - w ludziach, którzy porzucają tradycję rosyjską, zanika duch Prawosławia. Dlatego myślę, że Bóg specjalnie skierował nas do Francji, właśnie dla pełnienia misji. A to jest dopiero jej początek. Śpiewem chcemy dawać świadectwo wiary. W skład Waszego repertuaru wchodzą jednak nie tylko pieśni liturgiczne... Rzeczywiście, zajmujemy się rozwijaniem nie tylko muzyki duchowej, ale i świeckiej. Najczęściej są to różne stare motywy, legendy, jak na przykład ta, w której zasmucony i płaczący mnich spotyka Chrystusa. Jezus, dowiedziawszy się, iż przyczyną jego stanu ducha jest zagubienie kluczy do cerkwi, wskazuje mnichowi, że leżą one na dnie morza, oraz, że wystarczy, aby mnich tam poszedł, a fale rozstąpią się i oddadzą mu klucz. Inna piękna legenda wyjaśnia dlaczego rano na trawie jest rosa. Otóż dzieje się tak od tej pory, gdy Bóg prowadził swego syna na śmierć, a Matka Boża szła za nim i płakała. Łzy padały na trawę i stąd codziennie rano pokrywa się ona rosą. Śpiewamy też pieśni, które w ogóle nie posiadają motywu religijnego, natomiast wyobrażają nostalgię narodu rosyjskiego i tragiczne momenty w jego historii. Kiedy ostatnio miał Ojciec okazję być w Rosji? Może to dziwne, ale nie byłem w niej nigdy. Udało mi się dotknąć jedynie Białorusi, gdzie występowaliśmy z zespołem na festiwalu – to był już jakiś do wstęp do Rosji. Ale mam zamiar nadrobić stratę. ALEKSANDER KIEDROW (Paryż, Francja) dyrygent Zespołu Kiedrowa, diakon, psalmista i drugi regent Soboru Św. Aleksandra Newskiego w Paryżu; wnuk założyciela słynnego „Petersburskiego Kwartetu Wokalnego” – Nikołaja Kiedrowa, którego rewolucja październikowa zmusiła do emigracji z Rosji i zamieszkania we Francji (na zdjęciu – drugi z lewej). |
wstecz
Copyright © Międzynarodowy Festiwal Muzyki Cerkiewnej — "Hajnówka"
|