Nr 1 (3), maj 1994r.
OD FILADELFII PO EREWAŃ - ROZMOWA Z MIKOŁAJEM BUSZKO, DYREKTOREM MIĘDZYNARODOWEGO FESTIWALU MUZYKI CERKIEWNEJ
W HAJNÓWCE
Zaprosiliście 38 chórów. To organizacyjny wulkan - jak
ktoś określił. Czy nie można by było ograniczyć liczby uczestników? Taki rozmach
imprezy pociąga za sobą ogromne koszty.
Być może można by było nieco "oskubać" Festiwal z chórów, ale
na pewno nie ograniczać się do przyjęcia na przykład dwudziestu chórów. Nie
zawsze w przypadku chórów krajowych - najbliższych - wpływa to znacząco na
wzrost kosztów imprezy.
Czy taka ilość biorących udział w Festiwalu zespołów
wynika z wielkiej ilości zgłoszeń?
Właściwie tak.
Czy kwalifikowanie chórów do udziału w Festiwalu należy do
trudnych decyzji?
Do bardzo trudnych, zwłaszcza, że dokonuje się tego m.in. na
podstawie nagrań. A te nie zawsze odzwierciedlają poziom wykonawczy.
Do kogo pukają organizatorzy, szukając sponsorów? Kto bywa
najhojniejszym sponsorem? Jaki jest udział finansowy w przygotowaniu Festiwalu
Hajnowskiego Domu Kultury?
Pukamy do wszystkich. Kto mógłby nas wesprzeć jest wielu. Ale
na pewno za mało w stosunku do potrzeb. Najhojniejszym sponsorem jest oczywiście
Ministerstwo Kultury i Sztuki. Ale również znaczący wkład wnoszą
wpółorganizatorzy - samorząd miasta Hajnówki, Fundacja Kultury, samorząd gminy
Hajnówka i inni. Zaś udział HDK jest ogromny, który nie zawsze można policzyć i
określić.
Wydaje mi się jednak, że korzyść z organizowania Festiwalu
jest obopólna - również dla HDK.
Jaka jest rola społeczników przy organizacji Festiwalu?
Ogromna. Myślę tu o wielu naszych przyjaciołach w Hajnówce,
Białymstoku, w kraju i za granicą. Nasze dotychczasowe sukcesy to również ich
zasługa. Niektórzy z nich na czas Festiwalu biorą urlopy by być do naszej
stałej, często całodobowej dyspozycji. Inni współpracują z nami przez cały rok.
Do grona zasłużonych społeczników zaliczam rodziny moich współpracowników i
swoją.
Wiele osób chce widzieć Festiwal w Hajnówce jako festiwal
kultury duchowej mniejszości narodowej i wyznaniowej. Co Pan na to ?
Mają prawo tak widzieć chociaż Festiwal daleko wybiega poza
taki punkt widzenia.
Festiwal po raz drugi trwa cały tydzień. Czy to ma się
stać jego tradycją?
Może, chociaż nie musi. Jeżeli ktoś zaproponuje inną formułę
- ciekawszą bez szkody dla Festiwalu, przystaniemy na nią.
Każdy Festiwal formułuje niejako nowe problemy, nowe
wyznania. Jakie sformułował ubiegłoroczny?
Wskazał wyraźnie między innymi na potrzebę ustawicznego
kształcenia dyrygentów chórów cerkiewnych, np. organizowania im co pewien czas
seminariów, wskazał na potrzebę stworzenia biblioteki muzyki cerkiewnej.
Jakie przewiduje Pan najciekawsze zjawiska na tegorocznym
Festiwalu?
Mówimy oczywiście o zjawiskach artystycznych. Przewiduję
wiele ciekawych, a nawet arcyciekawych. Za ciekawe uważam m.in. udział chóru "Romeiko"
z Filadelfii z USA, który specjalizuje się w wykonywaniu muzyki
starobizantyjskiej, ale również spotkanie z Jugosłowianami nie mówiąc o chórze z
dalekiego Erewania.
Jeszcze nigdy nie było rzetelnej obsługi telewizyjnej tego
najpoważniejszego w Polsce północno-wschodniej festiwalu z zakresu chóralistyki.
Z czego może wynikać taki stosunek - niechęci, braku informacji? Czy przewiduje
Pan, że w tym roku ktoś zainteresuje się tematem?
-Nie zgodziłbym się ze stwierdzeniem że obsługa była
nierzetelna. Ona była rzetelna, tyle że fragmentaryczna, bardzo zawężona. Należy
być cudotwórcą aby tygodniowe wrażenia artystyczne przedstawić w
kilkunastominutowym reportażu.
Czy w tym roku będą inne kontakty z telewizją? Nadzieja jest
zawsze.
I zupełnie inny stosunek do Festiwalu ma publiczność -
zawsze chłonna, zawsze żarliwa. Czy ona dodaje wam skrzydeł?
Głównie ona. Tak długo jak długo to się nie zmieni widzę sens
organizacji każdej imprezy. Również naszego Festiwalu.
Dziękuję za rozmowę.
Anna Radziukiewicz
wstecz
|