Nr 1 (1), maj 1993r.
STANISŁAW KRUKOWSKI IN MEMORIAM
W końcu marca minęła druga rocznica śmierci profesora
Akademii Muzycznej we Wrocławiu Stanisława Krukowskiego. Trudno mi powiedzieć,
czy dlatego, że był naszym przyjacielem, czy też dlatego, że wszyscy byliśmy tak
bardzo emocjonalnie związani z hajnowskim Festiwalem - wciąż widzę Staszka, jak
wsiada do naszego samochodu i razem jedziemy do Hajnówki. Tak było przez wiele
lat.
Profesor Stanisław Krukowski najpierw ukończył Wydział Chemii
Technicznej na Politechnice Wrocławskiej, a następnie Wydział Dyrygentury
Chóralnej w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej we Wrocławiu. Tam też pozostał,
by działać jako dyrygent, znawca chóralistyki, nauczyciel, publicysta i wielki
społecznik. Początkowo współpracował z Chórem Rozgłośni Polskiego Radia, potem
był jego dyrygentem w latach 1958-1973. Od 1973 roku pełnił funkcję kierownika
artystycznego i dyrygenta Chóru PR i TV. Prowadził też przez pewien czas Chór
Męski "Cantilena". Dawał liczne koncerty zarówno z chórem radiowym jak i innymi
zespołami. Ponadto dokonał szeregu nagrań radiowych i płytowych, w tym wiele
prawykonań muzyki polskiej. Jako doświadczony dyrygent opublikował wiele
interesujących i znaczących dla muzyki polskiej prac, m.in. "Problemy wykonawcze
muzyki dawnej". Stale też, oprócz pracy pedagogicznej, uprawiał działalność
krytyczną i publicystyczną.
Profesor Stanisław Krukowski jako ceniony fachowiec często
uczestniczył w jury rozmaitych konkursów i festiwali krajowych, zagranicznych,
prowadził wykłady i kursy interpretacji muzyki polskiej. Był człowiekiem o
niespożytej energii i pracowitości. Pomimo swych licznych obowiązków zawodowych
znajdował czas na pracę społeczną, aktywnie uczestnicząc w pracach Zarządu
Głównego SPAM.
Za swą działalność został odznaczony m.in. Nagrodą Ministra
Kultury i Sztuki II stopnia, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, Orderem Marii
Magdaleny II stopnia przyznawanym przez Metropolitę Kościoła Prawosławnego.
Stanisław Krukowski od początku niemal istnienia Dni Muzyki Cerkiewnej aktywnie
uczestniczył w pracach jury, służył radą i pomocą dyrygentom, okazywał wiele
szczerego zainteresowania i sympatii tej imprezie jak i organizatorom. Był przez
wszystkich szanowany i lubiany. Nigdy nie spotkałam człowieka, który by choć
trochę negatywnie mówił o profesorze. Nie miał wrogów, a jeśli nawet - to
odnosił się do nich pobłażliwie. Odszedł prawie nagle, w pełni sił. Miał liczne
plany na przyszłość. Teraz, kiedy najlepiej mógł spożytkować swą wiedzę i
doświadczenie gromadzone przez wiele lat, odszedł na zawsze. I choć minęły dwa
lata od tego smutnego wydarzenia, trudno się z tym faktem pogodzić. Był przecież
nie tylko profesorem, lecz zwyczajnym skromnym człowiekiem ze swoistym poczuciem
humoru i dobrotliwym uśmiechem. Stanisław Krukowski był przede wszystkim
przyjacielem mojego męża, ja znałam go bliżej od 1981 roku, kiedy wyszłam za
mąż. Rok przed śmiercią, w czasie spotkania towarzyskiego inaugurującego kolejne
Dni Muzyki Cerkiewnej, Staszek zapytał mojego męża, czy zgadza się, żebyśmy
mówili sobie po imieniu.
Ja tego nie mogłam zaproponować Staszkowi ze względu na dość
dużą różnicę lat pomiędzy nami. Było to przypieczętowanie przyjaźni i...
pożegnanie. Po tym Festiwalu więcej Staszka nie widziałam.
Stanisław Krukowski był bliski bardzo ludziom. Wszyscy,
którzy Go znali zgodzą się z wypowiedzią I. Strawińskiego po stracie przyjaciela
S. Diagilewa: "Są w życiu straty, których niczym nie da się wypełnić".
Alicja Stradczuk – Twardowska
wstecz
|