Nr 1 (1), maj 1993r.
CO NOWEGO W MUZYCE CERKIEWNEJ?
Był okres kiedy wydawało się, że muzyka Kościoła
prawosławnego to rozdział raz na zawsze zamknięty. Jeszcze kilkanaście lat temu
nikomu do głowy nie przychodziło, że muzyka ta, stworzona przecież dla potrzeb
Liturgii, pewnego dnia opuści mury cerkwi i wyjdzie na estradę, ukazując swe
nieprzemijające piękno ludziom, którzy o niej dotąd niewiele wiedzieli.
Historyczna to zasługa hajnowskiego Festiwalu.
Tu bowiem przed dwunastu laty dokonało się to znaczące
wydarzenie. Od roku 1981 w cerkwi pod wezwaniem św. Trójcy rozbrzmiewają dzieła,
które ze względu na ich, nie raz złożony charakter, nie miałyby szansy
zaistnienia gdzie indziej, zwłaszcza podczas liturgii. Koncerty Bortniańskiego,
Wedela, znakomite dzieła Archangielskiego, Czesnokowa, Czajkowskiego, Lwowa,
Rachmaninowa i wielu innych kompozytorów przerosły jak gdyby zadania, do których
zostały powołane i weszły do skarbnicy muzyki światowej.
Sztuka ma jednak to do siebie, że nigdy nie poprzestaje na
tym, co jest. Stałe poszukiwania i żądza odkrywania czegoś nowego stanowią o jej
żywotności. O ustosunkowaniu się do powyższego stwierdzenia poprosiłam
kompozytora i wieloletniego przewodniczącego jury hajnowskiego Festiwalu
profesora Romualda Twardowskiego:
"W sytuacji, kiedy nie brzmi "pieśń nowa", a tylko powtarza
się na różne sposoby to, co pozostawiła nam przeszłość, w sztuce pojawia się
zastój i marazm. Dlatego też wszystkie największe światowe festiwale pilnie
dbają o to, aby w ich programach zawsze znalazło się coś nowego.
W dzisiejszej Rosji powstaje sporo nowych, ciekawych dzieł,
wywodzących się z ducha muzyki cerkiewnej. Na siedem utworów, składających się
na ubiegłoroczny występ Kapeli im. M. Glinki z Petersburga aż cztery pozycje -
były to utwory skomponowane współcześnie.
W Polsce zainteresowanie tą twórczością ze strony
kompozytorów jest dość nikłe, pomijam tu amatorów, nie wnoszących do sprawy nic
nowego. Poza mną, kiedy już w 1968 roku skomponowałem Małą Liturgię Prawosławną,
jedynie Krzysztof Penderecki może pochwalić się dwoma dziełami w tym zakresie:
"Jutrznią" i "Chieruwimską". Są to jednak dzieła niezwykle trudne i złożone,
stąd wykonywane bywają niezmiernie rzadko.
W ostatnim czasie postanowiłem, jak gdyby wrócić do mojej
ulubionej muzyki cerkiewnej. Wynikiem tego były skomponowane przed kilku laty
"Trzy freski" na orkiestrę symfoniczną oraz "Alliłuja", "Chwalitie Imia
Gospodnie" i "Osanna" na chór mieszany. Dwa z nich "Alliłuja" i "Chwalitie" były
wykonywane na festiwalu w Hajnówce, najnowsze zaś "Osanna" jeszcze tu nie
dotarło. Ogólnie jednak biorąc - nie dostrzegam większego zrozumienia promocji
nowej muzyki w hajnowskiej imprezie, ale nie wątpię, że uświadomienie potrzeby
popierania i wykonywania tej muzyki stanie się tu z biegiem lat czymś
oczywistym. Marzę na przykład o tym, aby każdy uczestniczący w festiwalu chór
miał w swym programie przynajmniej jedną nową kompozycję. Wtedy z całym spokojem
będzie można powiedzieć, że Dni Muzyki Cerkiewnej są imprezą spoglądającą w
przyszłość".
Alicja Stradczuk-Twardowska
wstecz
|