pl ru en

flagi
Menu Festiwalu 2011
Powitanie
Program
Koncert Inauguracyjny
Jury
Chóry
Organizatorzy i sponsorzy
Patronaty
Wydarzenia towarzyszące
Przebieg Festiwalu
Laureaci
Informacje
Warunki uczestnictwa
Folder
2011
p
Skrótowa informacja o Festiwalu
Historia Festiwalu
Festiwal w Białymstoku
Gazeta Festiwalowa
Wydawnictwa MFMC
Kontakt
Patronaty
Listy gratulacyjne
Strona główna
czerlonka
Licznik
facebook

Organizacja Pożytku Publicznego Będziemy wdzięczni za 1% podatku Konto: Bank Pekao S.A. Oddział w Hajnówce
Nr 12 1240 5279 1111 0000 5719 9487

Płyta 2013
Więcej...

Przesłuchań dzień TRZECI (27.05.2011)

Już pierwszy chór tego dnia zebrał olbrzymie owacje ze strony publiczności, a praktycznie z każdym kolejnym wykonawcą rosły oczekiwania i jak się okazuje, również nagrody, bo w finale publiczność nie miała ochoty wypuścić z dostojnej Auli Magna Pałacu Branickich ostatniego wykonawcy.

zdjecie
zdjecie

- Uwielbiam Czesnokowa, zwłaszcza w wykonaniu rosyjskich chórów, które do nas przyjeżdżają. Zawsze w prezencie dostaję wykonania jego utworów, ale naprawdę lubię całą cerkiewną muzykę – dzielił się z nami swoimi doświadczeniami Arne Johansson, dyrygent Chóru „Sofia” Kościoła p.w. Św. Sofii w Sztokholmie. – Jesteśmy chórem parafialnym luterańskim, ale często zapraszamy do siebie rosyjskie prawosławne chóry, a nasza publiczność bardzo je lubi i szanuje, dlatego z muzyką cerkiewną spotykamy się dość często.

zdjecie

Aby propagować ten typ muzyki chóralnej wspólnie z innymi dyrygentami Arne Johansson przygotował nawet publikację książkową ze zbiorem utworów cerkiewnych i tekstów przetłumaczonych na język szwedzki. Jego chór na zakończenie swojej prezentacji wykonał dwa utwory w swoim rodzimym języku, co niezwykle spodobało się białostockiej publiczności.

zdjecie

- Mieliśmy Turankowa, ale niestety na dzień dzisiejszy nie ma kompozytorów muzyki cerkiewnej w Białorusi – opowiadał po koncercie Nikołaj Kozłow, absolwent Białoruskiego Państwowego Konserwatorium im. Łunaczarskiego, na co dzień dyrygent Narodowej Kapeli Chóralnej „Dziannica” z Homla w Białorusi. - Objawiła się niedawno Irina Denisowa z Mińska i bardzo cieszy fakt, że w repertuarach innych chórów pojawiają się jej utwory.

zdjecie

W repertuarze Narodowej Kapeli Chóralnej „Dziannica” z Homla w Białorusi, która tego dnia otworzyła kategorię chórów amatorskich świeckich, znaleźli się wspomniani Turankou i Denisowa, ale swój program otworzyli klasykami: „Bogorodice Diewo radusjsia” Sergiusza Rachmaninowa oraz „Iże Chieruwimy” Aleksandra Archangielskiego.

zdjecie

- Spośród kompozytorów muzyki cerkiewnej chyba najbardziej cenię Archangielskiego. Gdy wykonujemy na koncertach jego utwory ludzie po prostu płaczą, to świadczy o głębokiej duchowości jego kompozycji i szczególnym podejściu tego autora.

zdjecie

Według szacunków dyrygenta aż siedemdziesiąt procent repertuaru stanowi w ich przypadku rosyjska muzyka cerkiewna, dlatego jest to najważniejszy dla nich element wykonawczy, utwierdzają ich w tym zagraniczne koncerty.

- Gdy koncertujemy zagranicą, zwłaszcza na Zachodzie, proszą nas wręcz, aby przywieźć repertuar prawosławny i rosyjskie romanse. Mówią: „znamy zachodnie standardy, chcemy waszą wschodnią muzykę”. To budujące.

zdjecie

Po dwóch latach na sceny Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej „Hajnówka” powrócił mołdawski Żeński Chór Państwowego Uniwersytetu Mołdowy „Lira”. Dobrze zna go jury, które najwyżej wówczas oceniło występy dziewcząt, ale i publiczność przywitała gościa z Mołdawii jakby z sympatią wobec starego przyjaciela.

zdjecie

- Dziękujemy za to zaproszenie na jubileusz – rozpoczęła po koncercie rozmowę Swietłana Wiesiełkowskaja, dyrygentka chóru, - bo naprawdę słowami nie da się opisać odczuć, które nam towarzyszą. Trzeba tu być, czuć, widzieć to wszystko, żeby zrozumieć co to za festiwal. Olbrzymia ilość znakomitych wręcz chórów, które ślą słuchaczom wachlarz niecodziennych emocji, ciepła.

zdjecie

Ciepło zrobiło się słuchaczom od razu po wejściu chóru na tradycyjnie zaaranżowaną scenę w formie ołtarza, bowiem chórzystki zapaliły świeczki tworząc jak zwykle artystyczny mikroklimat.

zdjecie

- Muzyka oczyszcza, a ogień to oczyszczenie pełne, symbol oczyszczenia w kulturze od zawsze. Pierwszy utwór, który wykonywałyśmy jest naprawdę bardzo stary, dlatego świece nam pomagały przekazać jego nastrój i emocje. Drugi utwór to kompozycja Michaiła Berezowskiego, nie mylić z Maksymem Berezowskim, to nasz kompozytor, rozstrzelany w 1940 roku i chciałyśmy zaznaczyć w jakiś sposób jego twórczość, aby pamięć jego osoby w jakiś sposób propagować w świecie – skomentowała odautorsko występ swego chóru Swietłana Wiesiałkowskaja. Po czym dodała: - - Dziękujemy profesorowi Twardowskiemu za jego przepiękne „Otcze nasz”, napisał wiele znakomitych utworów, ale ten jest szczególny, faktura, harmonie, przy tym wysoki stopień trudności, praca z tym utworem to wyłącznie satysfakcja, która nas odsyła na inny poziom pracy.

„Lira” starała się unieść ciężar obrony tytułu laureata i czuła olbrzymią odpowiedzialność, jaka na chórze spoczywała, choć wiadomo, że teraz już wszystko tylko w rękach jury.

zdjecie

Małgorzata Sapiecha – Muzioł prowadzi Studencki Chór Politechniki Wrocławskiej od dziesięciu lat, ale to pierwsza okazja, by spotkać się z repertuarem cerkiewnym w wykonaniu tego chóru pod jej dyrekcją.

zdjecie

- Nie ukrywam, muzyka cerkiewna to nie jest nasza domena, to pewien styl muzyki, który uprawiamy - powiedziała nam pani dyrygent, - ale drzemią w niej olbrzymie pokłady modlitewności, co sobie chórzyści niezwykle cenią. Do tej pory nie próbowaliśmy wykonywać takiego repertuaru, ale czuję, że chórzyści go polubią i na stałe będzie nam towarzyszył.

zdjecie

Podczas trzeciego dnia przesłuchań konkursowych chór ten zaprezentował zróżnicowany repertuar, w którym znalazły się utwory klasyków, jak chociażby „Zastupnice Usierdnaja” P. Czesnokowa, utwór dość lubiany właśnie przez polskie chóry czy współczesna kompozycja Arvo Pärta „Bogorodice Diewo”. Najbardziej publikę poruszył jednak utwór zamknięcia, „Wospojtie” M. Tajczewicza. Zmiany temp, przejścia od piano do forte i na odwrót, duże emocje.

zdjecie

- Ten utwór postanowiłam wykonać, ponieważ pojawił się on w repertuarze prezentowanym przez nasz chór w 1986 roku, kiedy kierownikiem był mój poprzednik Piotr Ferensowicz. Wtedy chór został laureatem Festiwalu i pierwszy raz w nim uczestniczył. Dziś są z nami cztery osoby, które występowały wówczas na Festiwalu i muszę przyznać, że przyjechały tu z wielkim sentymentem i wzruszeniem – zdradziła nam pani Małgorzata Sapiecha-Muzioł.

zdjecie

Zaraz po chórze wrocławskim kategorię chórów amatorskich świeckich kontynuował również studencki, Chór Politechniki w Kijowie. Postawił on jednak na delikatniejszy repertuar, mniej mocy, ale nie mniej duchowości.

zdjecie

Rusłan Bondar, dyrygent chóru przyznał, że aktualny skład chóru to w większości nowi studenci, dlatego też trudno się było przygotować do tego Festiwalu, ale to dla nich ważny test i już szykują się do kolejnych wyjazdów i festiwali. Repertuar cerkiewny nie jest jednak im obcy.

zdjecie

- Mnie podejrzewają nawet na uniwersytecie o to, że chciałbym wykonywać tylko muzykę cerkiewną i delikatnie sugerują, że warto zająć się też folkiem oraz innymi stylami i faktycznie je wykonujemy, ale muzyka cerkiewna ma najważniejsze miejsce.

zdjecie

- My jesteśmy młodym chórem, pracujemy tylko osiem lat. Słyszeliśmy o tym Festiwalu wiele dobrego, że to cudowne miejsce, cudowna muzyka i cudowne chóry, przekonaliśmy się o tym nareszcie sami. Po raz pierwszy przygotowywaliśmy też cerkiewną muzykę, choć nie jest nam tak zupełnie obca – skromnie przedstawiła swój Chór Kameralny „Alma Mater” z Ługańska na Ukrainie jego dyrygentka, Tatiana Krotko.

- Kto to w Polsce wie, gdzie jest Ługańsk, wiem jedynie, że jest to jakiś ośrodek przemysłowy, a taki chór tam mają – dawał wyraz swoim emocjom po przesłuchaniach przewodniczący jury Romuald Twardowski.

zdjecie
zdjecie

Chór zaskoczył wszystkich nie tylko piękną harmonią głosów, ale także aranżacją swego występu. Wykonaniu „Szczedriwki” O. Jakiwczuka towarzyszyły pojedyncze instrumenty, dzięki którym na moment przenieśliśmy się w świąteczny czas, kiedy właśnie wykonuje się pastorałki. Również kolęda „Temneńka niczka” Stepurki zachwycała żeńskimi partiami i bardzo współczesną jak na kolędę melodią, można by nawet rzec, trudną dla mało wytrawnego słuchacza, ale to w końcu chór, który rozpoczął po przerwie kategorię chórów uczelni muzycznych. To praktycznie profesjonaliści.

zdjecie

- Prawie wszyscy chórzyści śpiewają w cerkwi, więc rozumieją duchowość tej muzyki – dodała dyrygentka. - Jesteśmy zobowiązani w ramach swojej pracy wykonywać bardzo różną muzykę, od oper, klasyków do współczesnych kompozycji, ale cieszę się, że wreszcie dołączył do tego repertuar cerkiewny, zwłaszcza, że możemy go prezentować akurat tutaj w Białymstoku. Nie ma nigdzie takiej różnorodności duchowej muzyki jak na tym Festiwalu.

zdjecie

Symbolem wiary „Wieruju” w kompozycji Piotra Czajkowskiego swój występ zainaugurował kolejny studencki zespół, Chór Mieszany Katedry Dyrygentury Chóralnej Akademii Muzyki, Teatru i Sztuk Pięknych Mołdawii z Kiszyniowa.

zdjecie

- Czuję olbrzymie ciśnienie, bo i konkurencja jest tu olbrzymia – przyznała zaraz po wyjściu z sali koncertowej Ilona Stepan, dyrygentka i kierownik katedry dyrygentury chóralnej wspomnianej uczelni. - Jestem tym razem ze studentami, nie z chórem zawodowym, który prowadzę i z którym zdobyliśmy tu wcześniej nagrodę, tym bardziej to naprawdę duży stres i odpowiedzialność.

zdjecie

W tym roku na Festiwalu zaśpiewają łącznie cztery chóry mołdawskie. Dość dobrze świadczy to o kondycji chórów w tym kraju.

- Nasz kraj jest bardzo uduchowiony, jest mnóstwo coraz lepszych chórów, dużo dziecięcych i młodzieżowych i stąd taka reprezentacja na Festiwalu. A dlatego, że dzieci od małego śpiewają, to poziom w kraju chóralistyki rośnie – skomentowała sytuację dyrygentka, po czym szczerze od siebie dodała:

zdjecie

- Ten Festiwal po prostu mnie poraża. Zawsze był niesamowity, ale za ostatnie kilka lat znów się tyle zmieniło, na lepsze i w kwestii chórów, i jeśli chodzi o sam Białystok. Nie wiem, jak dyrektor Buszko daje sobie z tym wszystkim radę, skąd u niego tyle energii i pasji.

Pani Ilona Stepan również z pasją podchodzi do swoich obowiązków i pedagogicznej pracy.

- Czuję się niezmiernie szczęśliwa, że przyjechaliśmy, choć nie było to łatwe, ale wreszcie moi studenci mogą zobaczyć w jednym miejscu tyle znakomitych chórów, porównać i siebie zobaczyć w trochę innym, nowym świetle. To ich sporo nauczy.

zdjecie

- Mówi się, że „Płaczu i rydaju” Józefa Kozłowskiego to utwór napisany na śmierć Katarzyny II, ale już wiadomo, że powstał wcześniej. To po prostu piękny utwór, a chcieliśmy, aby nasza pierwsza prezentacja na tym Festiwalu była bardzo emocjonalna i uduchowiona – przyznał Dmitrij Oniegin, dyrygent Akademickiego Chóru Rosyjskiej Akademii Muzyki im. Gniesinych z Moskwy.

Chór ten po raz pierwszy w historii Festiwalu zaśpiewał kompozycję Józefa Kozłowskiego i to właśnie ten chór był żegnany najbardziej gromkimi brawami przez publiczność zebraną w Pałacu Branickich podczas trzeciego dnia przesłuchań konkursowych Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej „Hajnówka 2011”. Znakomicie przygotowany program, pięknie wykonane „Otcze nasz” Kieniemana i „Błażeni jaże izbrał” A. Czesnokowa, które było jednocześnie jakby rozwinięciem i zakończeniem koncertu gości z Moskwy.

zdjecie

- Dziękujemy za to zaproszenie – ze szczerością i skromnością wypowiadał te słowa profesor Oniegin, - dziękujemy, bo to nasz pierwszy zagraniczny wyjazd, olbrzymie emocje.

zdjecie

Emocje, które wyrażały się przede wszystkim w zachowaniu młodych chórzystów. Nie tylko widać było ich radość i żywiołowość po występie konkursowym, ale również za kulisami zachwycał wzajemny doping ich oraz ich kolegów i konkurentów z Kiszyniowa.

- Odczuwamy silną konkurencję – dodał na koniec Dmitrij Oniegin.

Cóż innego mógł powiedzieć na zakończenie tego dnia przewodniczący obradom jury Romuald Twardowski.

zdjecie

– Przyznanie nagród dzisiejszym chórom będzie szalenie trudnym zadaniem. Na aptekarskiej wadze będziemy ważyć szczegóły wykonań, żeby być w największym stopniu obiektywnymi i sprawiedliwymi. Myślę, że nasze debaty będą dzisiaj długie, bo konkurencja dziś była bardzo silna, a poziom niezwykle wyrównany. Chór ze Sztokholmu bardzo dobry, „Dziannica” – świetny zespół, „Lira”, doskonale nam znana – bardzo równy poziom. Chór Politechniki Wrocławskiej – świetny występ, piękne duże brzmienie, zaskakujące. Mniej mi się spodobał chór Politechniki Kijowskiej, za to inny ukraiński chór, z Ługańska, był dzisiaj chyba najciekawszym wykonawcą. Niewielu ich tam było, ale jakie brzmienie, okrągłe, imponujące. Znam oczywiście panią Ilonę Stepan, dyrygentkę chóru z Kiszyniowa, kompetentna osoba, która utrzymuje wysoki poziom. No i chór z Akademii im. Gniesinych - nowy dyrygent, który krótko pracuje z tym chórem, ale widać, że to profesor, podobała mi się ta prezentacja bardziej niż Mołdawian, ale ciekawa rzecz. W ich repertuarze znalazł się utwór Józefa Kozłowkiego, urodzonego gdzieś w okolicy Warszawy kompozytora, który pojechał do Petersburga, gdzie pracował na dworze Katarzyny II. Był doskonale znany także jako autor polonezów. W swoim czasie każdy bal na dworze carskim zaczynał się od poloneza, to jego zasługa. Nawet Czajkowski znał Kozłowkiego cytując jego polonez w końcówce drugiego aktu „Damy Pikowej”. Niedawno ktoś mi podarował kopię płyty z dużym utworem, „Requiem na śmierć księcia Józefa Poniatowskiego”, utwór na chór, kwartet solistów i orkiestrę symfoniczną o czasie trwania 70 minut! Niewiele ustępuje Mozartowskiemu requiem. Wstyd mi, że to Rosjanie odkrywają tak znakomitych kompozytorów, a nie my. Ale Polska to taki kraj, w którym nie wiemy, co naprawdę mamy – z rozżaleniem, ale i pełnią emocji komentował dzisiejszy dzień przesłuchań prof. Twardowski.

Tyle już unieśliśmy, a to przecież nie koniec. Sobota to ostatni dzień przesłuchań, ale zestaw chórów jest również imponujący. Przedsmak wrażeń chóry te zaprezentowały właśnie w piątek, podczas XX Jubileuszowego Koncertu Muzyki Cerkiewnej w warszawskim Kościele Ewangelicko-Augsburskim p.w. Św. Trójcy. Słuchacze, którzy dzielili się wrażeniami tuż po zakończeniu koncertu przestrzegali nas przed nieuniknionym, czyli dreszczami i łzami wzruszenia, które wywołują takie chóry jak miński Akademicki Chór Państwowego Radia i Telewizji Białorusi. Bądźmy więc gotowi.



Autor zdjęć:
Michał Kość